Najważniejszym i najbardziej pozytywnym wydarzeniem ostatnich dni, tygodni :) jest to, iż w końcu mamy w klubie przeszkody strefowe i slalom :) (JUPI!)
A więc zabrałyśmy się za porządne dopracowanie naszych nieszczęsnych stref, które były już ćwiczone na zylion sposobów, i w każdym dla mojego rudego potworka było jakieś ALE :).
Frytka jest psem, który atakuje przeszkody strefowe z ogromną prędkością, siłą i natężeniem :D. Dla niej najlepszą zabawą jest wbieganie z ogromnym impetem na palisadę i zeskakiwanie prawie z jej czubka ma wtedy taką roześmianą japę. Zdecydowanie największy FUN.
Niestety jej plany zostały trochę pokrzyżowane:) i mimo wcześniejszych sposobów( wyklikanej podkładki, próby stref zatrzymywanych), które nie przynosiły zamierzonych rezultatów, zostałyśmy ostatecznie mam nadzieję już :) przy: na kładce- kładzenie piłki na końcu strefy, palisadzie: ćwiczeniach z tzw. boxem, ramką. Frytersa udało się trochę wyhamować, i widać że stara się celować w sam środek ramki, co również sprawia jej frajdę bo zawsze po tym następuje klik i nagroda :). Jak na razie te sposoby skutkują, więc mam nadzieję, że pozostaną już ostatecznymi i nie będą powodowały u wiewióry bezmyślnego "wparowywania " z impetem na kładkę czy palisadę oraz jump'ów prawie z jej czubka :).
Zaczęłyśmy też naukę huśtawki. Ja Cieeee .... BAM BAM jest suuuuper i właśnie to, że robi głośne BAM BAM jest najlepsze...bo potem jest duuużo smakołyków :). Zdecydowanie ulubiona przeszkoda :) . Frytce aż się oczy świecą jak widzi niebiesk-obiałe buju buju.:)
Oprócz tego trochę leniuchujemy (bo pańcia ma sesje), jeździmy na spacery, pływamy w jeziorze, uczymy się wskakiwania na rączki(tak bo bardzo nie lubimy bycia na rączkach). W planach mamy też rower....no właśnie,,,w planach....może je w końcu zrealizujemy :).
Ćwiczymy też slalom, którego nauka idzie nam najwolniej :) Aczkolwiek ostatnio został zwężony już dosyć poważnie i dajemy radę :) :)
Do smutniejszych wydarzeń możemy zaliczyć to, że Soniak trochę mi się pochorował- odmiedniczkowe zapalenie nerek. Na szczęście sytuacja jest już opanowana. Badamy mocz regularnie, mamy leki jeszcze tydzień(łącznie ok 3 tyg.) więc mam nadzieję, że do tego czasu przejdzie. Trzymajcie kciuki :)
Przy okazji badania nerek zrobiłyśmy USG jamy brzusznej i biochemię, która była dla mnie trochę zaskoczeniem, ponieważ wyniki zamiast się pogarszać z wiekiem, to się polepszają :) :) Nie wiem czy to możliwe....chyba jakieś cudowne uzdrowienie :)
Albo ja, albo Pani Doktor ...mamy ręce które leczą :D :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz